piątek, 10 kwietnia 2009

Marzanna, czyli jak to wszystko się zaczęło

Najpierw długo spała (pożyczyłam jej mój najładniejszy jasiek)
póki się nie wyspała
póki się nie wyspały jej trójpalczaste dłonie
jej zadziorne stópki
i, oczywiście, ogonek

1 komentarz:

  1. Marzanna cudna :-)))))))
    cóż za urocze rączęta i nóżęta...
    Szkoda że nie zdąży mieć narzeczonego :-((((

    OdpowiedzUsuń